Podstawą wyrobu śliwowicy jest dobry zacier śliwkowy. Ponieważ jest teraz pełnia sezonu na te owoce, możemy przygotować surowiec. Śliwki są latoś drogie (najbardziej przydatne węgierki zwykłe 2 do 3,50 zł/kg, inne w podobnej cenie). Jeżeli mamy dostęp do tanich śliwek w odpowiedniej ilości , to możemy się brać do roboty. W przeciwnym przypadku czekamy do przyszłego roku w nadziej na niższe ceny.
Truizmem jest powtarzanie, że dobra śliwowica powstanie tylko z dobrych i dojrzałych śliwek. Owoce myjemy i miksujemy niezbyt dokładnie ( część śliwek może pozostać nierozdrobniona, ale jednak zanurzona w pulpie ) mieszadłem do betonu umocowanym w wiertarce elektrycznej i wlewamy do plastikowej ( HDPE z żywnościowym atestem higienicznym) beczki o odpowiedniej pojemności. W przypadku mniejszych ilości korzystamy z pojemnika fermentacyjnego.
Jeżeli chodzi o zafermentowanie, to możemy postawić na dzikie drożdże występujące na powierzchni owoców ( praktyka powszechna m. in. na Bałkanach), lub też użyć drożdży aktywnych (gatunek obojętny). W tym drugim przypadku posypujemy powierzchnię pulpy drożdżami i następnego dnia mieszamy. Do mieszania przydatny jest bardzo gadżet opisany w wątku o poradach praktyków.
W miarę zbierania spadów (mogą to być różne gatunki) dokładamy je systematycznie ( nawet przez cały miesiąc ) po rozdrobnieniu i mieszamy. Czapę w fermentującym zacierze zatapiamy raz dziennie.
Praktyka dowodzi, że umiarkowany dodatek cukru ( do 1 kg/ 10 kg śliwek ) nie obniża w sposób znaczący jakości produktu końcowego, a pozwala zauważalnie podnieść wydajność procesu produkcyjnego
Więcej wiadomości o śliwowicy przeczytać można w artykule na stronie głównej.